środa, 8 lutego 2012

Płyty: The Elves

And Before Elf There Were Elves


Pozycja wręcz konieczna dla fanów Ronniego Dio. Wydany przez Niji Entertainment album jest zbiorem nagrań grupy Elves (wcześniej zespół nazywał się Electric Elves), która później przekształciła się w Elf i wydała trzy bardzo dobre longplaye z pogranicza bluesa i rock’n’rolla.
Materiał z tego wydawnictwa od lat krążył w postaci bootlegów (najsłynniejszy nazywa się Live At The Bank) wśród zagorzałych fanów legendarnego wokalisty. Kierowane przez wdowę po Dio, Wendy, Niji Entertaniment systematycznie prezentuje reedycje oraz „muzyczne ciekawostki” dla fanów zmarłego przed prawie dwoma laty muzyka.
Electric Elves powstało w 1967 roku w Nowym Jorku. Warto wspomnieć, że początkowo Ronald Padavona (znany światu pod przybranym nazwiskiem, Dio) pełnił role wokalisty i basisty. Rok później zmieniono nazwę grupy na Elves, a w 1972 – na Elf. Dopiero to trzecie wcielenie doczekało się umiarkowanego sukcesu i, przede wszystkim, własnego materiału na płyty długogrające. Do 1972 repertuar (koncertowy) składał się głównie z coverów będących wówczas na topie utworów. To wydawnictwo to mieszanka numerów zarejestrowanych w studio i tych w wersji live. Całość otwiera zeppelinowskie (choć prawdopodobnie tę kompozycję Jimmy Page ukradł Jeffowi Beckowi) You Shook Me. Bardzo dobrze się tego słucha, choć i tak podświadomość domaga się głosu Roda Stewarta albo Roberta Planta. Potem mamy Stay With Me z twórczości The Faces. W odróżnieniu od oryginału, Elves jeszcze bardziej przesterowali swoje wiosła. Four Day Creep brzmi lepiej niż w wersji Humble Pie. Następne kawałki to już twórczość zespołu. Bardzo przypomina materiał z późniejszych albumów sygnowanych nazwą Elf. Niemal hardrockowy Buckingham Blues. Nostalgicznie zaśpiewany Wake Up Sunshine (już wtedy Dio brylował swoim fantastycznym głosem). W Driftin’ na pierwszy plan wysuwają się klawisze, a cały utwór jest niemal progresywny. Smile For Me Lady to z pewnością najlepszy moment tej płyty. Ta melodia i ten głos chwytają za gardło i wzruszają do łez. Zespół nie omieszkał nawiązać do bluesa, a to za pośrednictwem klawiszy w You Felt The Same Way. Piosenki Simple Man nie należy mylić z tą, która rozsławiła Lynyrd Skynyrd. Tutaj też jest to ballada, ale z bardzo „musicalowym” wokalem. Drown Me In The River to bardzo ciężki utwór w klimacie Sir Lord Baltimore. Stosunkowo najsłabszym pozostaje “skoczny” utwór Cold Ramona. Na zakończenie dostajemy Little Queenie z mocno wyeksponowanymi klawiszami i przypominające trochę twórczość The Faces.
Na wspomnianym bootlegu Live At The Bank były jeszcze covery War Pigs, Black Dog, Aqualung, Crosseyed Mary, Won’t Get Fooled Again oraz Baba O’Riley. Na oficjalnym wydawnictwie szczególnie brakuje mi coverów Jethro Tull, bo te Dio śpiewa wręcz obłędnie.
Zdecydowanie polecam tę pozycję wszystkim tym, którym bliska jest muzyka przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych.

Sebastian Żwan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz