czwartek, 1 grudnia 2011

Płyty: Love Sculpture

Love Sculpture to walijski zespół, który nigdy nie zajmował pierwszych stron poczytnych magazynów, nie królował w rankingach sprzedaży, w polskich sklepach ich płyty są niedostępne i, prawdę mówiąc, prawdopodobnie w ogóle bym na nich nie trafił, gdyby nie przypadkowo znaleziona publikacja o Burke’u Shelley’u, w której basista Budgie przyznał się do czerpania inspiracji z Love Sculpture.
Zespół działał tylko cztery lata, między rokiem 1966 a 1970. W składzie, który nagrał obydwie płyty, znaleźli się perkusista Bob „Congo” Jones, basista John Williams (żadnych związków ze znanym kompozytorem muzyki filmowej) oraz najważniejsza postać zespołu – Dave Edmunds, którego riffy i głos z każdym innym składem brzmiałyby równie pięknie.
W czasie, gdy szczyty popularności osiągali Beatlesi i Stonesi w Wielkiej Brytanii rosło zapotrzebowanie na zespoły bluesowe. W 1968 roku Love Sculpture zaistniało na rynku singlemSabre Dance będącym rockową interpretacją finałowego aktu baletu Gajane. „Każda z wytwórni promowała już jakiś bluesowy zespół. EMI poszukiwało swojego. Nie wiedziałem o bluesie nic. EMI dało nam taśmy do przesłuchania i szansę na nagranie albumu. To nasz entuzjazm, nie przymus, by być bluesowym zespołem spowodował, że płytę nagraliśmy” – powiedział po latach Edmunds.
Pierwsza płyta zespołu, zatytułowana Blues Helping została wydana w październiku roku 1968. Była składanką doskonale do siebie pasujących coverów bluesowych utworów takich artystów jak Ray Charles – Come Back Baby, Willie Dixon - Wang Dang Doodle czy I Believe To My Soul B.B. Kinga. Osobiście najbardziej podobają mi się energetyczny utwór otwierający płytę – The StrumbleFreddiego Kinga i Sonny’ego Thompsona, piękna ballada Summertime z genialnym solo gitarowym i fantastycznie  przesterowana gitara w On The Road Again. Wydanie płyty otworzyło zespołowi drzwi do występów w najbardziej popularnych klubach w Londynie, grupa zagrała nawet kilka koncertów w kontynentalnej Europie.
Materiał na drugą płytę kierowany był do bardziej „undergroundowej” publiczności. Dużo na niej gitarowej wirtuozerii Edmundsa. Singlem promującym płytę był Seagull, utwór Paula Kordy. Nie został dobrze przyjęty przez publiczność. Ubolewam z tego powodu, ponieważ  to zdecydowanie najlepszy utwór zespołu i kto wie, gdzie by teraz byli, gdyby stało się wtedy inaczej. Album wydano w lutym 1970 roku i nosił tytuł Forms and Feelings. Poza wymienionym singlem warte uwagi na tym albumie są na pewno nieco nostalgiczne Nobody’s Talking i energetyzujące Farandole (powtórzę się: fantastyczny popis gitarowy Edmundsa). Album nie odniósł większego sukcesu i Edmunds stracił entuzjazm do pracy. Zespół rozpadł się na krótko po powrocie z tournée po USA jeszcze w roku 1970.  Każdy z muzyków poszedł w swoją stronę, Edmunds stworzył zespół Rockpile, z którym nagrał dwa albumy a później kontynuował karierę solową. 
Fakt, Love Sculpture nie osiągnęło ani spektakularnego sukcesu komercyjnego, ani kasowego. Ich dwie płyty to jednak kawał naprawdę dobrej muzyki. Dla takich perełek warto wierzyć, że w dzisiejszej rzeczywistości wśród serwowanego nam przez wszelkie media chłamu można jeszcze odnaleźć trochę prawdziwej sztuki.
 Michał Piotrowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz