czwartek, 1 marca 2012

Kobiecy punkt widzenia: Whitney Houston


Wybór tematu do marcowego numeru był oczywisty. Wydarzenie z 11 lutego wstrząsnęło światem muzyki. Może nie jest to mój ulubiony gatunek muzyczny, ale niezaprzeczalnie był to świetny pop czy R&B. Niesamowita kobieta, która przetarła drogę do sławy i świata muzyki dla czarnoskórych piosenkarek, ułatwiając im nie tylko przebicie się, ale zapewniając silną pozycję i ogromne wpływy.
Była pierwszą afroamerykańską gwiazdą, która pojawiała się regularnie w MTV. Wielkość jej sukcesu podkreśla fakt, że lata 80. były zdominowane nie dość, że przez białych, to na dodatek przez rock. Jej jednak się udało. I to jak! Debiutancki album stał się najlepiej sprzedającym się debiutem,7 singli docierało na pierwsze miejsca na liście Billboardu. Była nie tylko piosenkarką, chociaż wydaje mi się, że to wychodziło jej najlepiej. Autorka piosenek, producentka filmowa i aktorka oraz była modelka - tyle talentu i wdzięku w jednej osobie. Lata 90. minęły pod znakiem Bodyguard, nie znam nikogo, kto by nie widział tego filmu, Whitney gra tam poniekąd samą siebie. W filmie grana przez nią gwiazda pop robi oszałamiającą karierę dzięki swoim porywającym i wpadającym w ucho piosenką. Dla nikogo nie było chyba zaskoczeniem, że soundtrack z tego filmu stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych i zagwarantował Houston niepodważalną pozycję w świecie muzyki. Jest to najczęściej kupowana płyta z muzyką filmową w dziejach. 
Whitney była skazana na karierę piosenkarki - jej mama oraz "ciotki" były jednymi z bardziej znaczących piosenkarek gospel, a jej matką chrzestną była Aretha Franklin. Od dziecka pracowała z najlepszymi. Jej solowe produkcje jak i gościnne występy za każdym razem okazywały się strzałem w dziesiątkę. Tak było aż do album Just Whitney wydanego w 2002, a potem płyty utrzymywał się na dobrym poziomie, ale niestety nie było to nic niesamowitego.
Jej kariera zaczęła się załamywać. Alkohol, narkotyki i wszystko, co najgorsze przyszło na raz. Dodatkowo jej mąż, Bobby Brown, nie pomagał w dramatycznej sytuacji, a wręcz ją pogarszał. W 2006 Whitney wyszła z odwyku, rozwiodła się z Bobbym. Po rozwodzie dostała prawa rodzicielskie nad Bobbi Kristiną (ich jedyną córką). Houston zaczęła mozolny proces odzyskiwania sławy i dobrego imienia. Ogromna ilość występów gościnnych oraz praca nad nową płytą całkowicie pochłaniała jej czas. Wydanie kompilacji wszystkich hitowych singli na jednym krążku pomogło w przypomnieniu o sobie ogromnej ilości fanów. Nowy album I Look To You wydany w 2009 został świetnie przyjęty przez krytyków. Wywiad, na który Whitney została zaproszona do programu Oprah Winfrey był jednym z najbardziej oczekiwanych wywiadów w historii programu. Szczerością wypowiedzi i otwartością podbiła serca tysięcy widzów. Bez ogródek opowiedziała o swojej przygodzie z narkotykami, mężu, odwyku. Wszystko stało się jasne i oczywiste.
Po 10 latach przerwy rozpoczęła w grudniu 2009 trasę koncertową w ramach której zagrała 50 koncertów. Na każdy z nich bilety wyprzedawały się w zastraszającym tempie. Jednak, po pierwszych koncertach słabe recenzje i nienajlepsza forma artystki poddały pod wątpliwość kontynuowanie tak długiej trasy. Wszystko odbyło się zgodnie z planem, jednak nie było to najbardziej udane przedsięwzięcie. 
Na początku roku została zaangażowana do remake'u  hitowego filmu Sparkley.  Była to pierwsza od 16 lat rola Whitney. Niestety okazała się też ostatnią. 9 lutego nagrywała i śpiewała do filmu, a dwa dni później znaleziono ją nieżywą w hotelu w Beverly Hills. Prawdopodobnie przyczyną śmierci było utopienie na skutek przedawkowania leków i alkoholu.
Co tu dużo pisać. Jest to kolejna historia zmarnowanej kariery. Ta niestety nie kończy się happy endem, a wręcz tragicznie. Whitney pokazała nam, jak bardzo można się zniszczyć. Na jej pogrzebie odtworzono jej największy przebój I Will Always Love You  i chcielibyśmy ją zapamiętać właśnie z czasów tego hitu. Niepodważalna wielkość, charyzma i ogrooooomny talent.
Martyna Sołtysiak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz