czwartek, 18 kwietnia 2013

Płyty: Uncle Acid & The Deadbeats

MIND CONTROL



O fantastycznej drugiej płycie (Blood Lust) tajemniczego Wujka Kwasa pisaliśmy w styczniu. Czas na kontynuację tej ekscytującej przygody!
Gdybym musiał wybrać najbardziej powalające „nowe” grupy, to bez wahania wymieniłbym Graveyard i właśnie Uncle Acid & The Deadbeats. Jakikolwiek news z obozu jednej z tych kapel wywołuje u mnie wielkie podniecenie i oczekiwanie na kolejne nieziemskie przeżycia, których dostarcza ich muzyka. Taki też stan towarzyszył mi w ostatnich tygodniach, kiedy to oczekiwałem na premierę albumu Mind Control. 15 kwietnia premiera stała się faktem. Już dzień później byłem po pierwszych kilkunastu przesłuchaniach i namiętnych obmacywaniach mojego egzemplarza płyty.  Na okładce widnieje ośnieżony szczyt (zapewne Mt. Abraxas z jednej z piosenek) . Obok tytułu albumu napisano:  „basic concepts in brainwashing”. Książeczka zaktualizowała moją wiedzę na temat muzyków. Wiem już, że Wujek Kwas to tak naprawdę K. R. Starrs (wokal i gitara) i to on jest odpowiedzialny za teksty i kompozycje. Na płycie Mind Control zagrali jeszcze Yotam Rubinger (wokal i gitara), Dean Millar (bas) oraz Thomas Mowforth (perkusja), wygląda więc na to, że to nie jest skład z Blood Lust. Ciekawostką są również zamieszczone na końcu książeczki podziękowania. Wymienieni są w nich m.in. Master  (zapewne Tony) Iommi i… Charles Manson! Czas na muzykę.
Dziewięć kompozycji – żadna poniżej czterech minut. Materiał nagrany na setkę. Przesterowane gitary. Wpływy stoner rocka, zapatrzenie w Black Sabbath, domieszka doom metalu, hipnotyzujący, a zarazem zrzeszający nowych wyznawców, wokal. Pełnia tajemniczości. Publiczność dostaje tylko to, na co zgodzą się muzycy; żądni informacji… wiedzy oświecani są w takim stopniu, w jakim pozwolą na to artyści. Na początek wolne Mt. Abraxas, na które wspinamy się w poszukiwaniu Boga. Później szybsze Mind Crawler, które riffem przypomina nieco I Wanna Be Your Dog The Stooges. Schodzimy z góry, aby zaprowadzić tyranię. Poison Apple dostępny jest jako singiel już od kilku tygodni. To bardzo chwytliwy i narkotyczny numer. Następnie wolniejsza sekcja rytmiczna w Desert Ceremony, aby chwilę później rozpędzić się w Evil Love. Refren tego utworu bardzo szybko zapada w pamięć i z pewnością będzie stałym punktem koncertowym zespołu. Muzycy sięgają też do korzeni. Death Valley Blues to rozkręcający się kawałek, który niejeden zapewne nazwie balladą. Fajna przesterowana gitara dodaje mu mrocznego klimatu. Apogeum hipnozy nastaje wraz z Follow The Leader, w którym wykorzystano hinduskie motywy i baaaardzo psychodeliczne naleciałości rodem z The 13th Floor Elevators. W pewnym momencie dźwięki sitary opętują słuchającego. Valley Of The Dolls wyróżnia się bardzo solidnymi solówkami gitarowymi. Devil’s Work otwierają potężne uderzenia w bębny i mruczący wokal. Od razu przenosimy się w sam środek jakiegoś czarnego rytuału. Ostatnie dwie minuty utworu to jakby wybudzanie… Dochodzi koniec albumu, a słuchający musi choćby spróbować wyjść z transu. Jednak, z uwielbienia dla Uncle Acid nie da się wyjść. Przygoda z każdą stworzoną przez nich nutą jest na wagę złota. 

Mind Control to muzyczna heroina. Dlaczego? Bo, podobnie jak wspomniany narkotyk, uzależnia od pierwszego kontaktu. Nie wiem, czy to za sprawą ciemnych mocy, którymi Wujek Kwas niewątpliwie włada, ale stałem się ćpunem, który dopuści się wszelkich obrzydliwości, aby tylko zaspokoić głód. Uncle Acid kontroluje mój umysł!

Sebastian Żwan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz