czwartek, 18 kwietnia 2013

Helldorado

Pewien muzyczny portal internetowy opisał Helldorado jako spaghetti-westernowy stoner-rockowy zespół z Norwegii. Więcej nie było trzeba, by zachęcić mnie to zbadania kapeli. Co prawda, w muzyce ich mniej słychać wspomnianego stoner, natomiast więcej southern rocka (choć szczerze mówiąc nie jestem wielką miłośniczką szufladkowania zespołów pod wymyślnymi nazwami stylów, mimo to jest to skuteczny sposób na określenie gustów muzycznych), jednak nie ujmuje to uroku utworom Helldorado.
Trio powstało w 2001 roku w miejscowości Stavanger, zaczynając od niezobowiązującego grania znanych surf rockowych kawałków. Z biegiem czasu zaczęli tworzyć własne kompozycje, oddalając się od kalifornijskiego wybrzeża, jednocześnie przybliżając się do pustyń Dzikiego Zachodu. Grupa ma w swoim dorobku już trzy albumy (Director’s Cut, 2004, The Ballad Of Nora Lee, 2005, i Sinful Soul, 2009) i poprzedzającą je EP-kę Lost Highway, 2002. W tym roku, a dokładniej 15 maja, ukazuje się ich czwarty z kolei krążek, Bones In The Closet. Tytułowy utwór wydany jako singiel już jest dostępny i można go usłyszeć również w Internecie.
Elementami, które najbardziej przemawiają do helldoradowskiej muzyki, są wyraźne ślady z westernów: pojawiająca się gdzieniegdzie meksykańska sekcja dęta czy charakterystyczna gitara. Nie można również pominąć harmonijki wyjętej z Pewnego razu na Dzikim Zachodzie, pojawiającej się w utworze Guitar Noir z płyty The Ballad Of Nora Lee. Wszystkie te czynniki tworzą przyjemną atmosferę dźwiękową, pozwalającą na nostalgiczne rozmyślania o złotym wieku Gorączki Złota i kowbojów.
Helldorado powoli zyskuje rozgłos za granicą swojego kraju. Zaskoczeniem może być fakt, że zespół jest wielce popularny w... Turcji, a to za sprawą The Drinking Song z The Ballad Of Nora Lee. Nam natomiast pozostaje zainteresować się twórczością grupy i być może zobaczyć ją kiedyś na żywo w naszym kraju. Bo podobno koncerty Helldorado są niezłym widowiskiem.

Ewa Nieścioruk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz