czwartek, 18 kwietnia 2013

Free Fall i Orchid

Przy okazji nadchodzącego koncertu kilku retro rockowych kapel postanowiłem im się nieco przyjrzeć, a właściwie to przysłuchać i odkryłem, że 28 kwietnia w Progresji odbędzie się prawdziwa uczta klasycznego heavy rocka. Headlinerem będzie znana publiczności szwedzka grupa Witchcraft. Ich dokonań nie trzeba specjalnie przedstawiać. Mnie jednak zainteresowały dwie grupy, które poprzedzą występ Witchcraft. Mowa o Szwedach z Free Fall i Amerykanach z Orchid. Oba zespoły dowodzą, że hard rock ma się jak najlepiej, a zasiedziałe dinozaury gatunku mają się kogo obawiać.
Free Fall to zespół prowadzony przez Mattiasa Bärjeda (gitara), który uzupełniają Jan Martens (bas), Kim Fransson (wokal) oraz Ludwig Dahlberg (perkusja). Panowie chcieli zaserwować wypadkową Van Halen, The Stooges i The Who. Najmłodszy stażem w grupie jest wokalista. Reszta muzyków poszukiwała głosu, który łączyłby w sobie to, co najlepsze w głosach Bona Scotta i Steve’a Marriota. Niewątpliwie ten skład to prawdziwy dynamit.
22 lutego tego roku światło dzienne ujrzał ich debiut, zatytułowany Power & Volume. Muzycy przemycili na nim swoje inspiracje i pokazali, że potrafią czerpać od najlepszych. Całość otwiera utwór tytułowy, który z pewnością przypadnie do gustu fanom bezkompromisowego hard rocka spod znaku AC/DC. Szybki riff i trochę zdarty głos, a do tego rozpędzona sekcja rytmiczna… Oczywiście – można im zarzucić, że są mało odkrywczy itp., bo w końcu prawie cała płyta utrzymana jest w klimacie pierwszego numeru. Odpowiedzią na ten argument niech będą zespoły AC/DC i Motorhead, które od kilku dekad „nie są odkrywcze”, a jednak cieszą się uwielbieniem milionów na całym świecie. Poza tym, jak zdążyłem wspomnieć, prawie cała płyta jest taka… Spośród dwunastu kawałków (dziesięciu i dwóch bonusów) niesłychanie wyróżniają się Free Fall oraz Attila. Ten pierwszy składa się z wielu zmian tempa i, przede wszystkim, oparty jest na riffach a la Pete Townshend!!! Od razu przywołuje na myśl genialną Quadrophenię. Do tego jest też dosyć wymagający wokalnie. Attila to mój ulubieniec. Wprowadza nieco wschodni klimat; jest niemal epicki. Wiem, że grzechem jest porównywanie do pomników, ale mi już po kilku nutach skojarzył się z zeppelinowskim Kashmir. Prawdziwa uczta dla uszu!
Krążek Power & Volume z pewnością spodoba się amatorom soczystych ciężkich brzmień przełomu lat siedemdziesiątych  i osiemdziesiątych. Niczego tej płycie nie brakuje i oby szybko powstała jej kontynuacja.

Orchid to nawiązanie do innej chwalebnej karty historii muzyki rockowej. Grupa powstała w 2007 roku w San Francisco. Od razu zdefiniowali swój styl i nie pozostaje mi nic innego, jak powiedzieć, że wydają się być uczniami Black Sabbath. Skład tworzą Theo Mindell (wokal), Carter Kennedy (perkusja), Mark Thomas Baker (gitara) oraz Keith Nickel (bas). Ich muzyka jest ciężka, a wokal Mindella – psychodeliczny. W 2009 roku wypuścili swoja pierwszą EP-kę, Through The Devil’s Doorway, która od razu przyniosła im uznanie na zachodnim wybrzeżu USA. Do Europy przebili się dzięki swojemu debiutanckiemu albumowi z 2011 roku. Capricorn pozostaje na razie jedynym albumem zespołu. Ten stan rzeczy utrzyma się jeszcze tylko kilka dni, bo na 26 kwietnia zaplanowana jest premiera drugiej płyty, zatytułowanej The Mouths Of Madness (singiel ja promujący – Wizard Of War – jest już upubliczniony). A co znajdziemy na Capricorn? Dziewięć dosyć rozbudowanych kawałków w klimatach pierwszych płyt Black Sabbath (niektóre riffy do złudzenia przypominają te autorstwa Iommiego). Mroczne (momentami diaboliczne) teksty, wyśpiewane mrożącym krew w żyłach głosem… Groove! Na szczególne potraktowanie zasługują numery Masters Of It All oraz He Who Walks Alone. Pierwszy zbudowany jest na hipnotyzującym riffie, który z powodzeniem mógłby się znaleźć na Sabotage Sabbathów; drugi to wzór doom metalu z przyspieszającym refrenem. Cos pięknego!
W 2012 roku Orchid wydali kolejną EP-kę. Wydawnictwo nazwano Heretic. Zawiera cztery mroczne, okultystyczne utwory, które niczym nie odbiegają od Capricorn. Wytwórnia Nuclear Blast udostępniła utwór tytułowy do darmowego pobrania przez swoją stronę internetową.
Każdy, kto ceni sobie twórczość nieśmiertelnych Black Sabbath, będzie zachwycony grupą Orchid. Odradzam jednak oglądanie ich teledysków. Przepełniają je okultystyczne rytuały, kielich, krew itd. Trochę jak z horroru klasy B. Za to muzyka jest fenomenalna.

Dla porządku dodam, że obie formacje – Free Fall i Orchid – są pod skrzydłami Nuclear Blast, dzięki czemu o ich przyszłość nie ma co się martwić. Z pewnością ich kolejne dzieła będą równie udane.
28 kwietnia te bardzo obiecujące kapele podzielą scenę warszawskiej Progresji wraz z Witchcraft i polską grupą Vagitarians. Szykuje się hard rockowa uczta!

Sebastian Żwan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz