środa, 19 października 2011

Summertime


Wróćmy myślami do lata… Ci co mogą odpoczywają od obowiązków – jak beztrosko ten czas mija! Jakbym była wielką poetką, to bym teraz napisała wspaniały wiersz chwalący tą porę roku. Nie zrobię tego, ale za to przedstawię piosenkę, która zrobiła to za mnie.
Summertime i życie staje się łatwiejsze. Takimi słowami zaczyna się utwór, który powstał w 1935 roku. Ryb jest pełno w jeziorze, bawełna bujnie rośnie. Opis ten najwyraźniej przenosi nas w okolice południowych Stanów Zjednoczonych. To właśnie tam odgrywa się akcja powieści Porgy autorstwa DuBose Heyward wydanej w 1925 roku. Głównym bohaterem jest czarny żebrak-kaleka mieszkający w slumsach Charlestona w Karolinie Południowej. Powieść ukazuje jego losy i innych Afroamerykaninów w połowie lat 20. XX wieku.
W 1927 roku Porgy ukazał się w formie przedstawienia na Broadwayu, natomiast w 1935 roku ujrzał światło dzienne pod rozwiniętą nazwą Porgy and Bess i już jako opera. To tu słyszymy po raz pierwszy nasze Summertime, które jest wykonywane w trakcie spektaklu cztery razy, najczęściej jako kołysanka. Opera zyskała na sławie w 1959 roku kiedy to została sfilmowana. Do dziś cieszy się uznaniem, chociaż z czasem zaczęła wzbudzać coraz to większe kontrowersje na tle rasistowskim (zważywszy na czas powstania powieści nie ma co się dziwić podejściu białego pisarza do tych spraw).

Nasz utwór (jak zresztą wszystkie z opery) został stworzony przy współpracy George’a Gershwina (muzyka) i Irę Gershwin wraz z samym Heywardem (rzecz jasna tekst). Jak on brzmi? Na operach się raczej nie znam, ale powiem tyle: wykonane jest mocnym i wysokim damskim wokalem, który (według mnie) jest dla opery typowy. Tempo jest wolne, a melodia różni się nieco od tej znanej mi pierwotnie z Summertime Joplin. Ta kompozycja nie jest zła, ale nie pasuje mi do klimatu filmu – chyba za bardzo siedzi we mnie archetyp południowoamerykańskiego bluesa.
Summertime zostało powielone przez niezliczoną liczbę artystów (ponoć było ich ponad 2000!). Pierwszą znajdującą się na tej liście była Billie Holiday w 1936 roku. Ta wokalistka jazzowa przyspieszyła tempo utworu i szczęśliwie porzuciła konwencję operową na rzecz swojego pięknego głosu. Ogólnie rzecz biorąc to większość coverów wykonanych zostało w stylistyce jazzowej. Kompozycji nie mogli się oprzeć między innymi Ella Fitzgerald, Louis Armstrong, czy Nina Simone. Do grupy sław wykonujących kawałek należą również Frank Sinatra, John Coltrane i Sidney Bechet.
Przenieśmy się teraz w czasy lat 60., kiedy to muzyka stawała się coraz bardziej różnorodna. W tej dekadzie powstało wiele wersji Summertime i prawie każda jest warta wspomnienia. Zacznijmy więc od mojego faworyta, najbardziej znanego wariantu piosenki, pani Janis Joplin. Joplin brak urody nadrabiała swoim zaangażowaniem scenicznym, przelewając swoje emocje do mikrofonu przez niesamowity wokal. Każde jej wykonanie, czy to studyjne, czy to koncertowe, jest wyjątkowe i szczere. Co tu dużo mówić, Summertime Janis Joplin jest po prostu piękne. Jeszcze inny tragiczny wokalista ery hippisowskiej wykonywał ten utwór. Wersja Jima Morrisona z The Doors, prezentowana często podczas koncertów, może nie jest tak wspaniała co ta pani Joplin, jednak jest równie interesująca, bowiem jest grana w stylu charakterystycznym dla tego zespołu.
Zaczęłam od schyłku dekady dzieci kwiatów, teraz cofnijmy się parę lat wstecz. Cóż jeszcze wydało to dziesięciolecie? Chociażby kawałek grupy The Zombies z 1965 roku, bardzo czysto zagrany (albo raczej zaśpiewany – dominuje tu wokal), przyjemnie się go słucha. Albo wersja Billy’ego Stewarta z 1966 roku. To wykonanie polecam, jest jednym z nielicznych przy którym chce się wstać i tańczyć! A co powiecie na kawałek w stylu rockabilly zespołu Gene Vincent & The Bluecats? Również warte przesłuchania!

Tradycyjnie i naszym współczesnym czasom nie brak interpretacji Summertime. Występują one w jeszcze bardziej różnorodnych stylach, jak energiczny kawałek reggae grupy Sublime, czy spokojniejszy zespołu Morcheeba. Nie będę jednak komentowała wysileń tych artystów. Wolę Janis.
Zarejestrowano około 2600 różnych wykonań Summertime. Mimo, że kompozycja cieszyła się większą popularnością w pierwszej połowie poprzedniego wieku niż w dzisiejszych czasach, to ciekawa jestem czy osiągnie liczbę 4000 tysięcy wariacji? A może okrągłe 5000?
Ewa Nieścioruk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz