MUSIC FROM ANOTHER DIMENSION
Po ponad dekadzie od wydania ostatniego albumu z autorskim materiałem,
światło dzienne ujrzał długo oczekiwany Music
From Another Dimension. Aerosmith w klasycznym składzie (Steven Tyler, Joe
Perry, Tom Hamilton, Joey Kramer i Brad Whitford) serwują nam solidną, bo ponad
godzinną (!) dawkę swoistego ostrego grania.
Materiał otwiera wypowiedziany głosem niczym z horrorów z lat 50. ubiegłego
wieku wstęp, informujący słuchacza o przejęciu władzy nad naszą świadomością i
przeniesieniu nas w inny wymiar percepcji na czas słuchania krążka. Ten sam
głos zamknie prezentowaną zawartość, przywracając nam władzę nad umysłem.
Tymczasem, wracając do muzycznej oferty Aerosmith, muszę powiedzieć, że
potrzebowałam nieco czasu, by przekonać się do nowych utworów, jednak po
parokrotnym przesłuchaniu płyty, śmiało mogę stwierdzić, że po dziesięciu
latach czekania Aerosmith zaoferowali bardzo ciekawe kompozycje.
Music From Another Dimension przedstawia schemat szybki numer-ballada-szybki
numer. Otwiera go wciągający Luv XXX
z charakterystycznymi dla zespołu harmoniami między gitarą a wokalem. Po tym
wstępie chłopaki muszą się nieco rozkręcić, gdyż dopiero czwarty utwór na
liście, Tell Me, przykuwa znowu
uwagę. Po tej balladzie następuje równie ciekawe Out Go The Lights, które płynnie przechodzi w Legendary Child. W połowie albumu dochodzimy chyba do najlepszego
momentu krążka, jakim jest drugi singiel albumu, czyli What Could Have Been Love. Jest to kolejna z sześciu ballad na tej
płycie. Swoją drogą, trzeba przyznać, że ten mało kojarzący się z porządnym
rock and rollem rodzaj utworów, najlepiej wychodzi muzykom z Aerosmith. Inną
ich specjalnością są mocne i rytmiczne kawałki wzbogacone głosem Tylera i
wokalami wspomagającymi. Takim kawałkiem jest między innymi następny, Street Jesus, jak również Lover Alot, który był pierwszym singlem
albumu. Po nim następuje powolny We All
Fall Down, wpadający w ucho choć przeciętny utwór, czego nie można
powiedzieć o wcześniejszym Can’t Stop
Lovin’ You (śpiewany w duecie z Carrie Underwood), czy późniejszym Closer. Zbliżając się ku końcowi
obcowania z muzyką z innego wymiaru, dochodzimy do mało interesującego Freedom Fighter, który, podobnie jak Oh Yeah czy Beautiful z początku albumu, nie zachwyca. Natomiast sam koniec
albumu zaskakuje nas paroma nietypowymi dla grupy rozwiązaniami - Something otwiera gra na Hammondach, a
rewelacyjny Another Last Goodbye
wykonany jest za pomocą jedynie akustycznych instrumentów.
Krążek broni się swoim materiałem, chociaż zespół o takiej renomie jak
Aerosmith stać na więcej. Music From
Another Dimension nie jest lepszy od poprzedniego albumu. Mimo wszystko, warto zwrócić na niego uwagę ze
względu na parę perełek i mieć nadzieję, że w ramach promocyjnej trasy
koncertowej zespół wystąpi w pobliżu Polski.
Ewa Nieścioruk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz