środa, 2 stycznia 2013

Koncerty: Rodrigo y Gabriela

Stodoła, Warszawa, 7.11.2012


To był dość zimny listopadowy wieczór. Kolejka ludzi przed warszawską Stodołą zapowiadała złowieszczo długi czas oczekiwania na wejście do środka. Szczęśliwie przytomna obsługa nie dała nam zamarznąć przed wejściem i już po kilku minutach stałem w kolejce do szatni.
Wiadomość o koncercie Rodrigo Y Gabrieli wyjątkowo mnie ucieszyła. Sam poznałem zespół jakiś czas temu dzięki Wojciechowi Mannowi, pierwszy raz słysząc ich o nieprzyzwoicie wczesnej porze podczas jednej z jego audycji. Było to ich wykonanie Stairway To Heaven. Nie wierzyłem, że taki utwór ktoś może zagrać tak fantastycznie i to na dwóch klasycznych gitarach! W jeszcze większym szoku byłem usłyszawszy cały album zatytułowany po prostu Rodrigo Y Garbiela. Duet zaczynał karierę w trashmetalowym zespole Tierra Ácida. Nie dziwi więc to, że muzycy zgodnie przyznają się do inspiracji takimi zespołami jak Megadeth, Slayer czy Metallica. Na wspomnianym albumie znalazł się nawet instrumentalny cover utworu Metalliki – Orion.
Warszawska publiczność niestety nie usłyszała żadnego z wspomnianych coverów. Koncert z jednym wyjątkiem składał się z kompozycji własnych zespołu czego już w pewnym momencie nie żałowałem. I tak usłyszeliśmy między innymi Diablo Rojo z drugiej płyty, 11:11 oraz Savitri z albumu pod tytułem 11:11, kilka nowych utworów, które nie otrzymały jeszcze tytułu (albo Gabriela ich nie pamiętała), by zamknąć występ Battery Metalliki oraz swoim największym przebojem – Tamacun.
Poza ogromnym kunsztem muzycznym duet ujął mnie naturalnością na scenie. Dało się odnieść wrażenie, że obydwoje muzycy mają tyle do przekazania ze sceny, że w trakcie ich wypowiedzi publiczność zaczynała się niecierpliwić w oczekiwaniu na następne utwory. Ale był to niezwykły smaczek, zważywszy, że angielskim Gabriela nie włada tak biegle, jak swoim rodzimym językiem.
Tym, którzy nie mieli okazji zjawić się w Stodole 07.11.2012 roku serdecznie współczuję, przegapili kawał dobrej muzyki, którą ponownie, przypuszczam w Polsce usłyszymy nieprędko. Żeby naprawić tę stratę polecam ostatni album grupy – Area 52, wydany w roku 2012.
Ponieważ to pierwszy numer Rock Bottom po długiej przerwie i właśnie rozpoczął się rok 2013, wszystkim naszym czytelnikom życzę wielu interesujących muzycznych odkryć oraz wszystkiego najlepszego!
Michał Piotrowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz