Stodoła, Warszawa, 7.11.2012
To był dość zimny
listopadowy wieczór. Kolejka ludzi przed warszawską Stodołą zapowiadała
złowieszczo długi czas oczekiwania na wejście do środka. Szczęśliwie przytomna
obsługa nie dała nam zamarznąć przed wejściem i już po kilku minutach stałem w
kolejce do szatni.
Wiadomość o koncercie
Rodrigo Y Gabrieli wyjątkowo mnie ucieszyła. Sam poznałem zespół jakiś czas
temu dzięki Wojciechowi Mannowi, pierwszy raz słysząc ich o nieprzyzwoicie wczesnej
porze podczas jednej z jego audycji. Było to ich wykonanie Stairway To Heaven. Nie wierzyłem, że taki utwór ktoś może zagrać
tak fantastycznie i to na dwóch klasycznych gitarach! W jeszcze większym szoku
byłem usłyszawszy cały album zatytułowany po prostu Rodrigo Y Garbiela. Duet zaczynał karierę w trashmetalowym zespole Tierra
Ácida. Nie
dziwi więc to, że muzycy zgodnie przyznają się do inspiracji takimi zespołami
jak Megadeth, Slayer czy Metallica. Na wspomnianym albumie znalazł się nawet
instrumentalny cover utworu Metalliki – Orion.
Warszawska publiczność
niestety nie usłyszała żadnego z wspomnianych coverów. Koncert z jednym
wyjątkiem składał się z kompozycji własnych zespołu czego już w pewnym momencie
nie żałowałem. I tak usłyszeliśmy między innymi Diablo Rojo z drugiej płyty, 11:11
oraz Savitri z albumu pod tytułem 11:11, kilka nowych utworów, które nie
otrzymały jeszcze tytułu (albo Gabriela ich nie pamiętała), by zamknąć występ Battery Metalliki oraz swoim największym
przebojem – Tamacun.
Poza ogromnym kunsztem
muzycznym duet ujął mnie naturalnością na scenie. Dało się odnieść wrażenie, że
obydwoje muzycy mają tyle do przekazania ze sceny, że w trakcie ich wypowiedzi
publiczność zaczynała się niecierpliwić w oczekiwaniu na następne utwory. Ale
był to niezwykły smaczek, zważywszy, że angielskim Gabriela nie włada tak
biegle, jak swoim rodzimym językiem.
Tym, którzy nie mieli okazji
zjawić się w Stodole 07.11.2012 roku serdecznie współczuję, przegapili kawał
dobrej muzyki, którą ponownie, przypuszczam w Polsce usłyszymy nieprędko. Żeby
naprawić tę stratę polecam ostatni album grupy – Area 52, wydany w roku 2012.
Ponieważ to pierwszy numer
Rock Bottom po długiej przerwie i właśnie rozpoczął się rok 2013, wszystkim
naszym czytelnikom życzę wielu interesujących muzycznych odkryć oraz
wszystkiego najlepszego!
Michał Piotrowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz