Zupełnie inaczej podeszłam do pisania Powtórki z Rozrywki w tym miesiącu. Zamiast wybierać dobrze znany utwór i pokazać, że właściwie nie jest to jego oryginalna wersja, wybrałam ulubiony utwór Rolling Stonesów, by zobaczyć, co się z nim w kolejnych latach działo. Okazuje się, że był często coverowany i to przez bardzo zróżnicowane zespoły.
Utwór jak wiadomo został napisany przez Micka Jaggera i Keitha Richardsa w 1966 i ukazał się na płycie Aftermath. Nieco odstaje od reszty dzięki wykorzystaniu przez Briana Jonesa marimby. Chwytliwą melodię bez przerwy można usłyszeć w tle. W 1969 roku utwór nabrał nowego znaczenia, gdy w trakcie jego wykonania w Altamont zabito młodego czarnoskórego człowieka, co stało się pewnym symbolem zakończenia ery hipisów. Numer nigdy nie został wydany jako singiel, mimo to jest jednym z bardziej znanych z tego okresu.
Ciekawa historia związana jest z nagraniem tej piosenki przez The Who w 1967 roku. W ten sposób chcieli wesprzeć Micka i Keitha, których wrzucono do więzienia za posiadanie narkotyków. Cały dochód z singla miał być wykorzystany, by ich wyciągnąć. Jednak zanim został wydany, panowie już zostali zwolnieni. Sama piosenka jest zaskakująca. Porzucono melodię graną przez Briana i wykorzystano charakterystyczne dla The Who chórki. Jest to jeden z lepszych coverów tej piosenki z nieco cięższym brzmieniem.
Znana jest wersja zespołu Blind Faith z Hyde Parku w 1969 roku. Występ jest o tyle ciekawy, że był to debiut młodego zespołu. Podejście jest nieco inne niż The Who. Piosenka jest wolniejsza, a główna melodia została zachowana przez Claptona na gitarze. Panowie rozbudowali utwór o solówkę na elektrycznych organach i gitarze utrzymując całość w bardziej blues rockowym klimacie.
Najbardziej wierną wersję nagrał Del Shannon w 1972 roku, którego kariera zaczęła wówczas gasnąć. Gdyby nie inny głos, można by spokojnie pomylić tę wersję z oryginałem. Nie można tego samego powiedzieć o fantastycznej wersji heavy metalowego zespołu Pentagram z tego samego okresu. Jest to przyspieszona wersja z cięższymi gitarami, które zdecydowanie odświeżają utwór. Dla kontrastu trzeba wspomnieć o Tinie Turner, która umieściła kawałek na swoim krążku Acid Queen z 1975 roku. Zaśpiewany w typowy dla Tiny sposób, z żeńskimi chórkami w tle nadaje piosence odmienny, bardziej „popowy” charakter.
W roku 1979 zespół Streetheart nagrał wersję niemal disco, która mimo początkowej niechęci, była w stanie mnie do siebie przekonać, może dzięki całkiem długiej solówce gitarowej. Im więcej jej słucham, tym bardziej mi się podoba. Co innego tyczy się punkowej wersji Social Destortion, o której nie mogę niestety powiedzieć tego samego, co o poprzedniej wersji. Pewnie sam fakt, że jest punkowa tłumaczy moją niechęć do niej.
Najbardziej zaskakującą interpretacją będzie ta nagrana przez Michaela Hutchence (wokalista INXS) z London Symphony Orchestra z 1994 roku. Początkowo cicha, stopniowo narasta dodając dużą dozę dramatyzmu. Trzeba docenić starania i odmienne podejście, lecz nie uznałabym tego za jedną z lepszych wersji. W dalszych latach coraz bardziej odbiegano od oryginału. W 2008 metalowy zespół Ministry umieścił kawałek na swojej płycie Cover Up, który z resztą dostał nominację dla najlepszego wykonania metalowego. Jest zdecydowanie najcięższy ze wszystkich, z wrzeszczącym wokalem w refrenie. Zupełnie odmienna jest najnowsza interpretacja synthpopowego zespołu La Roux. Bardzo wysoki głos żeński pasuje do takiego wykonania, jednak brakuje pewnej „duszy” w tym utworze (być może dzięki nadmiernym syntezatorom).
Od chórków, organów, przez sekcje smyczkowe i dęte, po syntezatory. Jak widać utwór cieszył się dużą popularnością wśród zespołów każdego gatunku i po dziś dzień jest chętnie nagrywany, lecz żaden nie zdobył takiej popularności jak wersja Stonesów. Jednak, w ramach urozmaicenia warto przesłuchać parę interpretacji i samemu dokonać osądu. Myślę, że każdy tutaj znajdzie coś dla siebie.
Ula Nieścioruk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz