Rok 2011 za nami. Nie był on może tak owocny jak 2010, ale było w nim kilka spektakularnych sukcesów sprzedażowych, świetnych debiutów oraz naprawdę fajnych wydawnictw. Postanowiliśmy wskazać nasze typy w poszczególnych kategoriach, które, oczywiście, nie są kroniką A.D. 2011, ale niechaj będą syntezą ostatnich 365 dni.
Album roku:
- Hisingen Blues Graveyard. Ciężko było wybrać album roku, ponieważ wiele nowych zespołów zaskoczyło świeżym repertuarem. Szwedzi wygrali. Krążek utrzymany w odpowiednim klimacie, nie brakuje mu dynamicznych riffów jak i powolnych kompozycji.
Dominik Wymysłowski
- Hisingen Blues Graveyard. Gdyby nie redakcja, w ogóle bym po ten krążek nie sięgnęła. Graveyard oferują nam energię, świeżość i surowe granie rodem z lat 70. wykonując 9 utworów o niepowtarzalnej i chwytliwej melodyce.
Ewa Nieścioruk
- Zdecydowanie Hisingen Blues. Nie sądziłem, że ktokolwiek potrafi jeszcze tak grać. Porządny stoner rock zakrapiany bluesem. Do tego ten brudny wokal… Płyta ta gości w moim odtwarzaczu kilka razy w tygodniu. I to już prawie od roku. Polecam fanom Blue Cheer, Leaf Hound, Jerusalem no i Black Sabbath.
Sebastian Żwan
- Let Them Talk. Debiutancki album niesamowicie utalentowanego Hugh Laurie’ego. Płyta nadaje się nawet dla bluesowego laika. Przyznam, że dzięki niej przekonałam się do bluesowych klimatów i słucham jej wszędzie, gdzie się tylko da.
Martyna Sołtysiak
- Superheavy. W tej kategorii nie mam wątpliwości. Niezapoznanych z materiałem zapraszam do lektury recenzji w Rock Bottom oraz przesłuchania albumu. Zespół Superheavy otrzymuje ode mnie tytuł nie za kunszt aranżacyjny, którego nie można im odmówić, a za dobrą energię, którą emanuje na scenie i poza nią.
Michał Piotrowski
- Superheavy. Na płycie słuchać wpływy muzyki indyjskiej, reggae, soulu, popu i rocka. Cieszy się dużą popularnością. Utwory takie jak Miracle Worker czy Satyameva Jayathe szturmują listy przebojów.
Paweł Urbaniec
- Hisingen Blues. Dowód na to, że mniej znaczy więcej. Bez zbędnych efektów specjalnych młody zespół był w stanie stworzyć fantastyczny album nawiązujący do surowego grania z lat siedemdziesiątych. Z niecierpliwością czekam na następne działania zespołu.
Ula Nieścioruk
Koncert roku:
- Koncert Judas Priest w Wiedniu w ramach Epitaph Tour. Zespół poprzedzali Coverdale (w świetnej formie) ze swoim Whitesnake i Thin Lizzy, lecz i tak wieczór należał do Halforda i spółki. Judasi nie pozwolili fanom się nudzić, tradycyjnie wzbogacając występ pirotechniką i innymi efektami scenicznymi. Wciąż wspominam ten koncert z zachwytem.
Ewa Nieścioruk
- Rush w londyńskiej O2 pod koniec maja. Pogodziłem się z faktem, że raczej nie ma się co spodziewać Kanadyjczyków w naszym kraju. Ogromna to strata, gdyż gwarantują istne widowisko. Dwie godziny i czterdzieści minut grania na najwyższym poziomie. Power trio wykonało na żywo cały album Moving Pictures. Cała reszta to wyłącznie najlepsze utwory z ich bogatej twórczości. Świetna forma Lee, Pearta i Lifesona utwierdza mnie w moim wyborze.
Sebastian Żwan
- Absolutnie i bez chwili zastanowienia 6 grudnia w Birmingham przebił wszystko, co dotychczas widziałam. Mötley Crüe roznieśli scenę i doprowadzili publiczność do szaleństwa. Ten wieczór był spełnieniem moich rockowych marzeń!
Martyna Sołtysiak
- Niestety w moim przypadku 2011 nie był najlepszy koncertowo, dlatego mam dość mały wybór. Zakładam, że koncert roku to wydarzenie, podczas którego bawi się świetnie cała niezależnie od wieku, wykształcenia i stanu. Mój typ to Motörhead na Sonisphere Festival w Warszawie. Nawet Iron Maiden, które było gwiazda wieczoru, nie poruszyło tak publiczności.
Michał Piotrowski
- Def Leppard, Mötley Crüe, Steel Panther. Każdy zespół był w znakomitej formie z dopisującymi humorami. To samo tyczy się fanów, którzy przez pięć godzin szaleli na widowni. Niepowtarzalne widowisko w prawdziwie rockowym stylu z samymi szlagierami
Ula Nieścioruk
- Roger Waters na dwóch polskich koncertach w kwietniu. Te koncerty były tak wyjątkowe, że trudno zdać z nich taką relację, by przekazać choć odrobinę tej atmosfery. Ktoś, kto nie widział tego wydarzenia, nie zrozumie jego ogromu. Był to dopieszczony pod każdym względem spektakl, choć koszmarnie drogi w realizacji. Mam nadzieję, że pojawi się DVD z tej trasy, które utrwali moje wspomnienia na wieczność.
Paweł Urbaniec
- Koncert „Mahalia” Magdy Piskorczyk. Był gospel, chórki, kontrabas. Po raz pierwszy poczułem tak pozytywną i radosną energię na koncercie. Ponadto zespół traktował grę jak zabawę i możliwość wspólnego jamowania. Dodatkowym plusem była obecność Wojciecha Karolaka, którego przedstawiać nie muszę. Hammondy tez nie próżnowały. Na długo zapadnie mi w pamięć.
Dominik Wymysłowski
Festiwal roku:
- Jak co roku High Voltage Festival nie zawiódł pod względem organizacji i doboru artystów.
Martyna Sołtysiak
- Sonisphere Festival w Warszawie
Michał Piotrowski
- Legendy Rocka w Dolinie Charlotty. Trzy dni skupione wyłącznie na muzyce. Była to jedyna okazja, by zobaczyć zespoły jak Vanilla Fudge czy Colosseum. Zgrali również Saxon, UFO, Alvin Lee i Jack Bruce. Każdego dnia pojawiał się też polski akcent – TSA, Boogie Chilli i Dżem. Festiwal jest wyjątkowy, bo kameralny. Rzadkością jest tak bliski kontakt z muzykami i możliwość pogadania przy piwku. I to wszystko u nas w kraju!
Ula Nieścioruk
- Dolina Charlotty. Koncerty w Dolinie zawsze słynęły z luźnej atmosfery i możliwości kontaktu z artystami.
Dominik Wymysłowski
- Legendy Rocka w Dolinie Charlotty. Najlepszy spośród polskich festiwali muzycznych. Trzy dni pełne wrażeń i godne polecenia.
Ewa Nieścioruk
- Oczywiście, High Voltage Festival! Nie dość, że mogłem zobaczyć jeden z najlepiej rokujących „nowych” zespołów – Black Country Communion, po raz kolejny wysłuchać metalowych bogów – Judas Priest, być świadkiem prawdopodobnie ostatniego występu legendarnych Jethro Tull, rozpłynąć się przy Barclay James Harvest, wysłuchać dziesiątek innych hard rockowych i progresywnych kapel, to na dodatek zostałem rozłożony na łopatki przez moich ulubieńców z Graveyard oraz uciąłem sobie pogawędkę z Arthurem Brownem, Dickiem Taylorem i Johnem Leese’em.
Sebastian Żwan
News roku:
- Ogłoszenie trasy koncertowej Black Sabbath i zapowiedź trasy Van Halen.
Martyna Sołtysiak
- Reaktywacja Black Sabbath.
Paweł Urbaniec
- „Dobry news to zły news”. Za news roku uważam nagłą śmierć Gary’ego Moore’a.
Michał Piotrowski
- Powrót oryginalnego Black Sabbath. Jest to najlepsza niespodzianka dla każdego fana, który nie miał jeszcze okazji zobaczyć zespołu na żywo. Szykujemy się na niepowtarzalne show z Ozzym za mikrofonem.
Ula Nieścioruk
- Reaktywacja Black Sabbath. Chyba nie można było dostać lepszego prezentu na gwiazdkę. Czekam na płytę i koncert.
Dominik Wymysłowski
- Reaktywacja Black Sabbath. Kropka!
Sebastian Żwan
- Reaktywacja Black Sabbath. Ogłoszenie wydane 11.11.2011 o 11:11 mocno poruszyło świat muzyczny tworząc nowy temat zażartych dyskusji o rocku.
Ewa Nieścioruk
Artysta roku:
- Myślę, że tytuł ten należy się pewnemu starszemu Panu. Za entuzjazm do pracy, niewyczerpane pokłady energii twórczej, za noszenie kolorowych adidasów przez całe życie, za wydanie w tym roku biografii oraz albumu z nowym zespołem. I to wszystko w wieku sześćdziesięciu ośmiu lat. Mick Jagger!
Michał Piotrowski
- Właściwie zespołem roku zostaje Graveyard ze swoją ostatnią płytą. Młoda grupa, więc warto ich docenić i oczekiwać kolejnych fenomenalnych albumów. W końcu ktoś musi przejąć pałeczkę po starych wyjadaczach.
Martyna Sołtysiak
- Joe Bonamassa. Ciągle gdzieś koncertuje i cos nagrywa. Prawdziwy pracoholik. Świetny album Dust Bowl i BCC 2 no i trasa…Pod koniec roku nagrał jeszcze wspaniały album z Beth Hart.
Dominik Wymysłowski
- Joe Bonamassa. Nie próżnował w tym roku. Tak trzymać!
Ewa Nieścioruk
- Jeff Beck. Oddaję mu hołd za każdym razem, gdy wybieram się na jego koncert. W 2011 roku zrobiłem to dwukrotnie, z czego ten drugi raz był wyjątkowy, bo na polskiej ziemi. Największy gitarzysta w historii kosmosu po dekadach swojej kariery pierwszy raz odwiedził Polskę w czerwcu 2011. W imieniu tych wrażliwych na grę Becka i tych mniej wrażliwych, a także w imieniu tych kompletnie obojętnych dziękuję, Panie Beck!
Sebastian Żwan
- Paul McCartney. Zaliczył bardzo udany kolejny rok. Wzbogacił się o 29 milionów funtów. To zasługa znakomitej trasy koncertowej. Po krótkiej przerwie zabrał się już do pracy nad kolejną płytą, której premiera zapowiedziana jest na 6 lutego.
Paweł Urbaniec
- Joe Bonamassa. Popisał się na wielu poziomach i w wielu gatunkach muzycznych. Mało kto może poszczycić się takimi dokonaniami i to w ciągu zaledwie dwunastu miesięcy.
Ula Nieścioruk
Gatunek muzyczny roku:
- Czy wystarczy jak napiszę po prostu rock? Zawsze i wszędzie.
Ewa Nieścioruk
- Powtórzę za Chrisem Farlowe: „blazz albo jues”. Za sprawą polskiego koncertu Colosseum w sierpniu i dzięki rewelacyjnej płycie Hugh Laurie’ego Let Them Talk, poważnie zabrałem się za „kopanie” w spuściźnie Nowego Orleanu i Delty.
Sebastian Żwan
- Pop. Czy się to komu podoba, czy nie, rok 2011 należał do Adele. Same sukcesy, nagrody, wyróżnienia i miliony sprzedanych albumów.
Paweł Urbaniec
- Hard rock. Sporo było koncertów, które potwierdziły niepodważalną pozycję wykonawców tegoż oto cudownego gatunku, za którego istnienie bardzo dziękuję!
Martyna Sołtysiak
- Tam ta da dam da daaaam!!! Gatunkiem, który zdominował rynek muzyczny w roku 2011 był zupełnie nowy odłam byle czego – chałtura. Zanotowaliśmy wprost proporcjonalny wzrost popularności tego gatunku w stosunku do spadku poziomu dobrego smaku wśród ludności cywilizowanego świata.
Michał Piotrowski
- Szeroko rozumiany rock. Wiele fantastycznych zespołów w tym roku udowodniło, że rock prędko nie pójdzie w zapomnienie. Od wydawania nowych płyt po ciągłe trasy koncertowe, wciąż nam mało wydarzeń związanych z rockiem, blues rockiem i hard rockiem. Mimo mniejszej popularności niż trzydzieści lat temu, zapotrzebowanie na tego typu muzykę wciąż nie gaśnie. Dowodem na to może być chociażby to, co tutaj robimy.
Ula Nieścioruk
- Blues. Zawsze byłem oddanym fanem hard rocka, lecz uznałem, że muszę poznać jego korzenie. Poprzedni rok był moja magiczna wyprawą w różne strony bluesa.
Dominik Wymysłowski
Rozczarowanie roku:
- Chciałem tu wyżyć się na Van Halen, ale ostatnie dni 2011 roku odświeżyły trochę moje przyszłoroczne oczekiwania odnośnie tej kapeli. Największym rozczarowaniem niech będzie fakt, że to nie na polskim koncercie The Wall Rogera Watersa pojawili się pozostali członkowie Pink Floyd. Naprawdę miałem na to nadzieję. Muzycy zachowali się niezwykle „trywialnie” – zagrali razem w Londynie.
Sebastian Żwan
- Krótko i na temat. Odwołanie berlińskiej Wojny Światów.
Martyna Sołtysiak
- Występ Steve’a Hacketta w warszawskich Łazienkach.
Michał Piotrowski
- Lulu. Każdy był ciekaw, co wyniknie ze współpracy Reeda z Metallicą. Wszyscy się chyba zawiedli. Dla mnie porażka na całej linii, ale zapewne znajdą się fani takich brzmień.
Dominik Wymysłowski
- Śmierć Amy Winehouse. O ile Winehouse nie do końca może pasuje do klimatu naszej gazety, trzeba docenić jej talent i niepowtarzalny głos. Inspirując się wczesnymi latami sześćdziesiątymi, stworzyła swój własny styl nie patrząc na obecne trendy. Co tu dużo mówić, żyła jak prawdziwa gwiazda rock and rolla, co spowodowało, że niespodziewanie dołączyła do „klubu 27”.
Ula Nieścioruk
- Van Halen. Od kilku miesięcy słychać pogłoski o nagrywaniu długo oczekiwanego krążka Van Halen, pierwszego od 13 lat. Podobno Van Halenowie i David Lee Roth wiecznie się kłócą i ciężko im osiągnąć jakikolwiek kompromis. Ponadto zespół miał wydać pewne ogłoszenie podczas tegorocznych nominacji do nagród Grammy, tymczasem nic się nie wydarzyło. Dlaczego? Czy możemy się spodziewać Van Halen w przyszłym roku?
Ewa Nieścioruk
- Brak jednoznacznej decyzji co do dalszej działalności The Rolling Stones. Mam nadzieję, że rok 2012 przyniesie wielką trasę największego rockowego bandu świata.
Paweł Urbaniec
Oczekiwanie na przyszły rok:
- Trasa koncertowa Van Halen. Ciągłe zmiany, rozczarowanie po nie wystąpieniu zespołu na gali wręczenia nominacji do nagród Grammy, ale wszystko wskazuje na to, że w przyszłym roku nadarzy się okazja, by w końcu zobaczyć Van Halen na żywo. I to w najlepszym składzie z Davidem Lee Rothem na czele. Trzymamy kciuki, by się udało.
Ula Nieścioruk
- Z utęsknieniem czekam na najnowsza płytę Aerosmith.
Michał Piotrowski
- Jeszcze więcej rockowych pozytywnych niespodzianek! Czekam na koncert Sabbathów, Van Halen no i na kolejne Mötley Crüe!
Martyna Sołtysiak
- Trasa The Rolling Stones. Byłoby o czym opowiadać dzieciom!
Dominik Wymysłowski
- Trasa koncertowa i płyta Black Sabbath. Zejście się legendarnego zespołu jest niezaprzeczalnie wydarzeniem roku dla jego fanów. Dla młodszego pokolenia zobaczenie gry Black Sabbath w oryginalnym składzie na żywo jest odwiecznym marzeniem, które już niebawem się spełni. A płyta? Mam nadzieję, że będzie udana, chociaż nie łudzę się, że przebije wczesne dokonania zespołu.
Ewa Nieścioruk
- Black Sabbath i Van Halen w Polsce!
Sebastian Żwan
Niech 2012 rok obfituje w najlepsze rockowe doznania!
Redakcja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz