El Camino
Nowe, siódme dzieło w dorobku duetu The Black Keys ujrzało światło dzienne na początku grudnia ubiegłego roku i już według wielu uważane jest za dużo lepsze od poprzedniej płyty – Brothers. Muzycy nazywani są spadkobiercami Jacka White’a i The White Stripes i moim zdaniem nie jest to określenie nadane na wyrost.
El Camino to prawie 40 minut świetnego połączenia rocka alternatywnego i bluesa. Otwierający album kawałek Lonely Boy, wybrany jako singiel promujący płytę i ostatnio chętnie puszczany przez rozgłośnie radiowe, jest niezłym zastrzykiem pozytywnej energii. Dalej jest równie dobrze. Najmocniejszymi punktami krążka są według mnie bluesowe Gold On The Ceiling, następujące po nim spokojniejsze i melancholijne Little Black Submarines oraz Stop Stop z kobiecymi wstawkami.
11 utworów zawartych na płycie składa się na chwytliwą, dobrze skomponowaną całość, a wokal Dana Auerbacha nadaje im przyjemnego, oldschoolowego brzmienia. Krążek (jak również jego okładka) jest tak amerykański jak tylko się da, przywodzi na myśl zespoły garażowe i filmy drogi z lat 70. czy 80. To zdecydowanie pozycja warta bliższego poznania. Miejmy nadzieję, że The Black Keys nie stracą weny i następne ich dzieło będzie równie dobre, jeśli nie lepsze.
Marta Szczepańska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz