Pojedynek to gigantów. Modsi kontra rockerzy. Skutery Lambretta kontra rozklekotane amerykańskie wozy. Wymodelowane włosy kontra roztrzepane czupryny. Markowe ciuchy kontra obdarte jeansy. The Who kontra The Rolling Stones. Któremu z tych zespołów udało się stworzyć największy hymn młodych pokoleń?
Kariery The Who i The Rolling Stones toczyły się zupełnie inaczej. The Rolling Stones przetrwali z trzema – nazwijmy ich – oryginalnymi członkami; w The Who pozostało dwóch. Dyskografia tych pierwszych to prawie trzydzieści studyjnych long playów; ci drudzy nagrali jedenaście takich krążków. Ekipa Jaggera i Richardsa nie grała na Woodstock; The Who zmietli innych artystów na tym historycznym festiwalu. Oba zespoły spotykały się nieraz, a najlepszym przykładem niech będzie The Rolling Stones Rock And Roll Circus. Ci, co oglądali wiedzą, kto był górą (paradoksalnie). Świat bywa przewrotny. I tak w Polsce o The Who nie wszyscy wiedzą, a jeśli wiedzą, to stawiają ich na jednej półce z The Troggs albo jakimś innym zespołem jednego przeboju. Za to w każdym londyńskim sklepie z pamiątkami znajdą się gadżety z The Beatles i The Who. Trzeba się trochę nachodzić, żeby znaleźć jakiś rollingstonesowy fant. The Who nigdy nie stanęło na polskiej ziemi, a The Rolling Stones – aż trzy razy. Jedynym wyznacznikiem tego, który z tych zespołów generalnie był i jest lepszy, chyba musi pozostać indywidualny gust każdego słuchacza.
Spróbuję jednak rozstrzygnąć pojedynek największych kultowych przebojów tych dwóch gigantów. Singiel (I Can’t Get No) Satisfaction powstał w 1965 roku podczas amerykańskiej trasy Stonesów. W tym samym roku Pete Townshend napisał My Generation. Generalnie oba numery wychwalają nonkonformistyczne podejście do życia. Ten drugi dodatkowo pała niechęcią do starych ludzi, „którzy niczego nie rozumieją”.
Lyrics
Z jednej strony mamy: “People try to put us d-down | Just because we get around | Things they do look awful c-cold | I hope I die before I get old”, a z drugiej: “When I’m drivin’ in my car | And the man comes on the radio | He’s tellin’ me more and more | About some useless information | Supposed to drive my imagination.” Zwrotkowy remis po raz pierwszy. Refren? U The Who jest po prostu: “This is my generation | This is my generation, baby”, a Stonesi wykrzykują: ‘I can’t get no satisfaction | I can’t get no satisfaction | ‘Cause I try and I try and I try and I try | I can’t get no, I can’t get no.” Remis w refrenie – prosty I wymowny w obu piosenkach. W My Generation jest jeszcze tylko jedna zwrotka, która różni się od reszty: „Why don't you all f-fade away | And don't try to dig what we all s-s-say | I'm not trying to cause a big s-s-sensation | I'm just talkin' 'bout my g-g-g-generation”. W Satisfaction jest troche więcej tekstu: “When I’m watchin’ my TV | And that man comes on to tell me | How white my shirts can be. | Well he can’t be a man ’cause he doesn’t smoke | The same cigarrettes as me. | I can’t get no, oh no no no. | Hey hey hey, that’s what I say.”, a potem jeszcze: “When I’m ridin’ round the world | And I’m doin’ this and I’m signing that | And I’m tryin’ to make some girl | Who tells me baby better come back later next week | ’cause you see I’m on losing streak. | I can’t get no, oh no no no. | Hey hey hey, that’s what I say.” Kolejne zwrotki – remis z lekkim wskazaniem na Stonesów (za długość).
Dotychczasowy wynik: Remis ze wskazaniem na Satisfaction
Wykonanie
To nie jest tak, że każdy wykona Satisfaction, ale nie jest to najtrudniejszy utwór (w szczególności do zaśpiewania). Natomiast policzkiem dla dobrego smaku byłoby, gdyby ktokolwiek poza Rogerem Daltreyem odważył się śpiewać My Generation. Ten mocarny głos i charakterystyczne bardzo trudne jąkanie to wizytówka The Who. Bardzo trudne partie wokalne dają w tej kategorii zdecydowaną przewagę My Generation. Jeśli chodzi o grę, to ta w utworze The Who jest trochę szybsza, ale powiedzmy, że może być tu remis.
Dotychczasowy wynik: 1:0,5 dla My Generation
Powszechność w latach sześćdziesiątych
Satisfaction było jak najbardziej punktem kulminacyjnym występów The Rolling Stoines, a My Generation królowało na koncertach The Who. Jednak, w „zaciszu” domowych prywatek to właśnie ten drugi hymn wybrzmiewał z gramofonów. Może to za sprawą tempa the Who bardziej pasowali do szalonych imprez i spożywania wszelkich używek. Może to dzięki ich wizerunkowi buntowników demolujących wszystko, co przeszkadzało w prowadzeniu życia modsów.
Dotychczasowy wynik: 2:0,5 dla My Generation
Powszechność dziś
Fakt, że Stonesi nie próżnują i właściwie nie robią sobie dłuższych przerw w koncertowaniu i nagrywaniu przyczynił się do zepchnięcia My Generation z tronu. Oczywiście, na każdej imprezie i tak w którymś momencie poleci i jeden i drugi hit, ale chyba Satisfaction pozostaje od ładnych paru lat tym pierwszym wyborem.
Dotychczasowy wynik: 2:1 dla My Generation
Wpływ na popkulturę
Chyba w tym miejscu należałoby poddać oba utwory jakiejś analizie parasocjologicznej. Ja tego nie będę próbował. Fakt jest taki, że słowa My Generation częściej trafiają na wszelkie gadżety i kolejne pokolenia niejako recypują ten numer. Satisfaction utrzymuje się na pewnym stałym poziomie. Ciężko znaleźć jakąś „sztukę”, która ociera się o analizę Satisfaction. Ale też nie jest to niemożliwe. The Who na dodatek świetnie potrafili wykorzystać swoje patriotyczne logo. Do tego wykorzystali narodowe barwy, aby je nieco uprościć i sprowadzić do formy tarczy. Stali się pupilkami Brytyjczyków i całej tamtejszej popkultury. Nieco inaczej sytuacja ukształtowała się w Stanach. Tam prym wiedli Stonesi, a ich znajomość z Andym Warholem prawie z automatu usytuowała ich na karcie amerykańskiej popkultury.
Dotychczasowy wynik: 3:2 dla My Generation
Co wolimy?
Da się zaobserwować zjawisko swoistego dorastania do The Who. Coś w tym jest. Za młodu słuchamy Stonesów, bo to jest cool. Potem się w nich zakochujemy. A potem gdzieś usłyszymy My Generation. Niestety niewielu kopie głębiej w rewelacyjnej dyskografii The Who, ale to jest temat na inny artykuł. Jest taki moment, w którym odczuwamy pewien przesyt Stonesów i ich Satisfaction. Nie nudzą nam się słowa i przesłanie, wciąż kochamy te nuty, ale chcielibyśmy dostać coś o podobnym wydźwięku i buntowniczym charakterze, co jednak nie będzie oklepanym Satisfaction. Wtedy z pomocą przychodzi My Generation. Mimo tej samej daty powstania, odbieram ten drugi jako nieco świeższy kawałek.
Dotychczasowy wynik: 4:2 dla My Generation
Co dziś możemy usłyszeć w wersji live?
Stonesi zawsze grają swój szlagier. Niektórzy nawet idą na ich występ tylko po to, aby usłyszeć ten hit. Należy podkreślić, że wykonywany jest perfekcyjnie. Nic dodać, nic ująć. The Who bardzo rzadko koncertują. Raczej nie są to trasy tylko okazjonalne wieczory. Nie zawsze wykonują swój przebój. Nie należy się dziwić. Jest o wiele trudniejszy i wyczerpujący niż konkurent, a nie zapominajmy, że Roger Daltrey ma 67 lat i niedawny nowotworowy epizod. Czasami wokalista nieco zmienia ten hymn i śpiewa go w bardzo bluesowej aranżacji. Jednak, za każdym razem, kiedy decyduje się go zaśpiewać, robi to fenomenalnie.
Dotychczasowy wynik: 4:3 dla My Generation
Jak bardzo te kawałki pomogły im w karierze?
Zdecydowanie Satisfaction wystrzeliło The Rolling Stones na orbitę, na której pozostają do dziś. Na zawsze pozostanie to ich największy przebój. Z The Who sprawy mają się nico inaczej. My Generation ukazało się już na ich debiucie (wcześniej było singlem), jednak dziś przeciętny Brytyjczyk nie uzna tego za ich największy moment. Z pewnością ponad połowa z nich wymieni całą rock-operę Tommy albo choćby koncept album Quadrophenia. The Who nie potrzebowali My Generation, aby być tu, gdzie się znaleźli.
Końcowy wynik: 4:4
Sebastian Żwan